Wytrzyszczka - Zamek Tropsztyn

Witamy na zamku Tropsztyn, 
jednym z niewielu w Polsce posiadającym nazwę własną, 
tak jak Wawel czy też Książ.



Jest marzec, więc z tym "Witamy na zamku" to duża przesada. Zamek dla zwiedzających otwiera swe podwoje tylko latem w lipcu i sierpniu. 
Czemu? 
Otóż od 1995 roku zamek jest w trakcie permanentnej odbudowy i pewnie to jest przyczyną.






Tak więc zapraszamy do obejrzenia zamku przez  przysłowiową 
dziurkę od klucza 
;-)

Ale hstoryję zamczyska postaramy się przekazać rzetelnie.

Badania źródłowe prowadzone przez różnych autorów w wieku XIX i XX różnią się dość znacznie co do kalendarium zamku, jego pierwotnego kształtu, a także przeznaczenia i roli budowli. Uporządkować historię podpierając się bardzo bogatą bibliografią spróbowali dopiero w roku 1993 na zlecenie obecnego właściciela badacze: 
mgr Eligiusz Dworaczyński - archeolog, 
mgr Halina Rojkowska - historyk, 
mgr inż. arch. Waldemar Niewalda - architekt; 
na których pracy oparta jest ta krótka informacja.

Odczytując wprost średniowieczne dokumenty źródłowe, a także - szczególnie dotyczące datowania dziejów zamku - pochodzące z tzw. zapiski tropskiej (z księgi metrykalnej parafii Tropie - po 1630 roku), można następująco przedstawić dzieje zamku i jego najważniejszych właścicieli:


1231 r.- Dobrosław syn Wojsława herbu Ośmioróg jest właścicielem zamku

XIII/XIV w. - włodarzami zamku są Ośmiorogowie

1390 r. - Ebde de Tropstein (Chebda z Tropsztyna), zamożny rycerz,obejmuje zamek we władanie. Ówcześnie zamek pełni rolę obronnej siedziby i klucza dóbr tropskich.

1412 r. - właścicielem zamku staje się Andrzej Chebda, syn Ebde de Tropstein

1535 r. - zamek przechodzi do rąk Piotra Kmity z Wiśniczaest

1541 r. - nowymi właścicielami stają się bracia Robkowscy

1556 r. - zamek jest własnością Doroty Gabańskiej, córki Pawła Robkowskiego

1581 r. - Wawrzyniec Gabański, także patron kościoła św. Świerada w Tropiu

1608 r. - ponownie Dorota Gabańska

1615 r. - Samuel Stadnicki

1624 r. - Andrzej Zborowski



XVII/XX w. - kilkunastu właścicieli - zamek popada w ruinę



1970 r. - Andrzej Benesz kupuje wzgórze z ruinami od Skarbu Państwa



1990 r. - powstaje Fundacja Odbudowy Zamku Tropsztyn i wraz z dealerami Fiata rozpoczyna odbudowę w 1995 r.


Według Szczęsnego Morawskiego zamek wybudował rycerz niemiecki znad Renu, który schował się tutaj przed wyrokiem śmierci wydanym przez cesarza za rozbój. Był to Gerard, czyli Wojsław herbu Ośmioróg. Jego syn Dobrosław był panem w Tropsztynie w 1231 r.

Zamek spełniał rolę obronną, a tylko w niewielkim stopniu mógł być siedzibą rycerzy - rabusiów, w przeciwieństwie do zamków nadreńskich, skąd miał pochodzić założyciel Tropsztyna. Dla Sz. Morawskiego i J. Gumińskiego opierających wiedzę historyczną na dokumentach kościoła w Tropiu, zamek był obronną siedzibą rycerzy trudniących się rabunkiem towarów spławianych Dunajcem.

Opublikowane ryciny zamku z XIX w. są tylko wyobrażeniami budowli nakreślonymi na podstawie istniejących wtedy i widocznych ruin. Nie można ich dlatego traktować jako źródła służącego do rekonstrukcji zamku. 

Dopiero badania archeologiczne przeprowadzone w 1993 roku pozwoliły wytyczyć i w miarę wiernie pokazać bryłę zamku, który odbudowano od podstaw (częściowo wykorzystując pierwotne mury) w ciągu zaledwie pięciu lat.

Dlaczego zamek odbudowano?


Odpowiedź jest prosta. 
Obecny właściciel chce coś po sobie zostawić, a ten piękny obiekt oddać do dyspozycji zwiedzającym teraz i w przyszłości. 
W rękach Fundacji Odbudowy Zamku skupia się wiele spraw; od programowych, aż do dbałości, aby nie uchybić tradycji. Fundacja zamierza urządzić tu muzeum, głównie kultury inkaskiej oraz inne tematyczne ekspozycje. Choć w ogólnym zarysie bryła zamku jest ukończona (brak jeszcze wieży w narożniku południowo-zachodnim) to do całkowitego ukończenia potrzeba dużo czasu i pieniędzy, tak aby każdy detal był precyzyjnie odtworzony.











Pozdrówka. 




I nie zapomnijcie, 
tu trzeba wpaść 
w lipcu lub sierpniu ;-)






Dla tych co dotrwali do końca - BONUS


Skarb Inków w Tropsztynie

Mgnieniem w historii zamku jest odnotowane jednoroczne panowanie na nim rodziny Stadnickich w 1615 roku. To tutaj baron Mikołaj Berzewiczy ożenił się z Jadwigą Stadnicką, co zostało zapisane w księgach metrykalnych kościoła w Tropiu, gdzie także urodził się Ferdynand, dziadek Sebastiana Berzewiczego, który to właśnie Sebastian jest głównym bohaterem naszej opowieści. Urodził się on w roku 1698 i dożył blisko stu lat.

Pisze w 1947 r. Jalu Kurek: "Jeden z Berzewiczych - Sebastian - poślubił Indiankę peruwiańską z wymierającego już wówczas narodu Inków. Córka tego stadła, Umina, wyszła za Amaru, potomka królewskiego rodu Atahualpy. z tego całkiem egzotycznego małżeństwa pozostał syn Antonio z dodatkową nazwą Inkas, albowiem z pochodzenia w stu procentach przedstawiciel krwi wytraconego narodu tubylców peruwiańskich. Antoni - Antonio mieszkał na zamku w Niedzicy. Jego prawnukiem jest (...) obywatel Bochni - Andrzej Benesz..."

Znów pojawiło się nazwisko Andrzeja Benesza - był przecież właścicielem Tropsztyna od 1970 roku do tragicznej śmierci w 1976 r. Dlaczego człowiek o wysokiej pozycji społecznej energicznie stara się zakupić ruiny tak odległe od jego miejsca zamieszkania (był mieszkańcem Wybrzeża i prezesem Polskiego Związku Żeglarskiego) i z tak niewygodnym dla siebie dojazdem? Kimże więc jest ów Andrzej Benesz? Przede wszystkim wicemarszałkiem Sejmu PRL w latach 1971 - 1976. Może jednak wprzódy należałoby napisać, że był w prostej linii potomkiem Tupaca - Amaru II - wodza powstania narodowego ludów andyjskich zjednoczonych przez Inków, tworzących państwo Tawantinsuyu? Państwo peruwiańskie (Tawantinsuyu) było rozgrabiane przez najeźdźców hiszpańskich od 1532 roku. Peruwiańczycy powstawali przeciw swym ciemiężcom kilkadziesiąt razy - niestety zawsze bezskutecznie.

w tym okresie (w drugiej połowie XVII w.) przebywał w Peru Sebastian Berzewiczy, wżenił się w arystokrację inkaską i miał córkę Uminę, która została żoną bratanka Tupaca Amaru II. Po kolejnym nieudanym powstaniu grupa arystokracji peruwiańskiej wraz z rodziną Sebastiana uchodzi do Wenecji, gdzie ginie zamordowany przez Hiszpanów ojciec Antonia. Wtedy jego dziadek Sebastian zabiera go wraz z matką Uminą do zamku krewnych w Niedzicy nad Dunajcem. Tutaj także dopadają ich Hiszpanie i mordują Uminę. Antonio staje się ostatnim potomkiem królewskiego rodu inkaskiego. Sprawą pierwszej wagi dla Sebastiana - dziadka Antonia - jest ustrzeżenie wnuka przed eksterminacją. Znajduje na to sposób. Ukrywa go na Morawach w wielodzietnej rodzinie krawca Benesza, który adoptuje Antonia. Dla Hiszpanów ślad został skutecznie zatarty, czego najlepszym, dowodem jest potomek Antonia w kolejnym pokoleniu Andrzej Benesz, nasz wicemarszałek Sejmu. On też w archiwach rodzinnych odnalazł dokument, w którym zloklalizowano miejsce ukrycia słynnego pisma węzełkowego kipu - które to pismo miało wskazać trzy kryjówki, w których ukryto złoto Inków - złoto potrzebne do odtworzenia państwowości inkaskiej - złota okrytego klątwą kapłanów. Tylko Rada Inków może zezwolić na wykorzystanie kosztowności, inni znalazcy zginą.

Andrzej Benesz w lipcu 1946 roku oficjalnie za zgodą władz i w obecności świadków rozpoczął poszukiwania na zamku w Niedzicy i odnalazł pod stopniem schodów zamkowych zwój pisma węzełkowego kipu zamknięty w ołowianej rurze. Niestety nie odczytał pisma, tak jak do tej pory nie dokonał tego nikt na świecie, pomimo odnalezionych licznych sznurów tego pisma. Poszukiwanie pisma kipu (i próba jego odczytania w Peru), zakup ruin zamku Tropsztyn i penetrowanie go - wszystko to wskazuje, że Andrzej Benesz wielkim nakładem środków czegoś szukał i z całą pewnością nie ujawnił wszystkich tajemnic zawartych w archiwach rodzinnych. Można z dużym prawdopodobieństwem zaryzykować tezę, że szukał skarbów Inków, niepomny, że są one obłożone klątwą i być może właśnie ona była przyczyną jego tragicznej śmierci?

Faktem jest, że uciekinierzy z Peru dysponowali sporymi zasobami, jako że do Niedzicy przybyli orszakiem kilku powozów i furmanek. Dziadek Sebastian ulokował Antonia u ubogich Beneszów, którzy wkrótce wybudowali kamienicę (!) w centrum Krumlowa na Morawach. Dlaczego jednak A. Benesz szukał złota i kosztowności w ruinach Tropsztyna, który nabył od Skarbu Państwa?

Trzeba mieć świadomość, że Inkowie nigdy nie przechowywali kosztowności w miejscu zamieszkania. Zamek Tropsztyn wtedy w ruinie, ale na wyniosłej skale (obecnie od strony wody robi imponujące wrażenie, a lustro Dunajca od tego czasu, wskutek spiętrzenia wody przez zaporę w Czchowie, podniosło się aż o 14 metrów!), posiada wewnątrz komory powietrzne - jaskinie, groty, jest w pół dnia drogi Dunajcem od Niedzicy i na dodatek tutaj urodził się dziadek Sebastiana - Ferdynand! Swojska okolica.

Powie ktoś, że to tylko hipotezy, ale hipotezami nie są jednakowe wyniki badań trzech niezależnych od siebie radiestetów o dużej renomie, które potwierdzają istnienie na głębokości 14 - 15 m skupiska metali i kamieni szlachetnych o znacznych rozmiarach, a także zwoje sznurów ozdobione metalem (pismo kipu?). Należy tu dodać, że dostęp do podziemi zamku, poza udostępnionymi do zwiedzania, podczas prac odtworzeniowych został zalany kilkuset tonami cementu.

Swoje badania nad skarbem Inków Aleksander Rowiński, autor książki "Pod klątwą kapłanów", skąd także czerpaliśmy powyższe wiadomości, tak chciałby zakończyć, gdyby mógł przemówić do Andrzeja Benesza:

" - Jest pan, panie marszałku, pra-pra-pra-prawnukiem Inki (...) Tupaca Amaru po mieczu, zaś pra-wnukiem Sebastiana Berzewiczego. Beneszem natomiast stał się man z przypadku. Płynie w panu pomieszana krew inkaska z węgiersko - polską, z Moraw pan nic nie ma. Wacławowi Beneszowi może pan jedynie podziękować za wzorową opiekę nad dzieciństwem pańskiego pradziadka Antonia i za użyczenie mu nazwiska."

Opis pasjonującego śledztwa w sprawie Inków polecamy w książce cytowanego wyżej autora.






Województwo -małopolskie
Powiat - brzeski
Gmina - Czchów



źródło: polinar.pl, wikipedia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz