Moszna - Pałac, Zamek TIELE-WINCKLERÓW

Moszna - dzieje wsi


Moszna to  wieś położona w  południowej części Opolszczyzny.

Jej niezwykłą ozdobę stanowi pokaźny zamek! Usytuowany w pięknym parku krajobrazowym.





Malownicza budowla sprawia wrażenie rozbudowywanej przez wieki, choć jest jedną z najmłodszych rezydencji na Śląsku.

Odtworzenie historii Mosznej jest sprawą niełatwą ze względu na brak archiwów rodowych licznych posiadaczy wsi. 

Według Księgi henrykowskiej - ok roku 1309, do parafii Łącznik, na tereny dzisiejszej wsi Moszna przybyła rodzina Mocse lub Moschin.
Legendarne przekazy historyczne wskazują rycerzy z zakonu templariuszy jako właścicieli obronnej budowli z podziemnym przejściem do pobliskiego zamku w Chrzelicach.
Istotnie, powojenne badania archeologiczne ujawniły tu ślady drewnianej palisady obronnej. Później natrafiono również na średniowieczne mury ceglane.

 

Jednak historia o templariuszach nie wytrzymuje krytyki w świetle badań oraz logiki (tajne podziemne przejścia nie mogłyby powstać na tak podmokłym terenie).
Historycy zgodni są jednak co do faktu, 
- iż na przełomie wieków XVII i XVIII Moszna była w posiadaniu rodziny von Skall.
Po śmierci Urszuli Marii von Skall majątek otrzymał jej kuzyn - hrabia Georg Wilhelm von Reiswitz - nadmarszałek dworu Fryderyka Wielkiego.
- Pod koniec XVIII i w XIX wieku właścicielami wsi Moszna (o zamku czy pałacu nie ma wzmianki) była rodzina von Seherr-Thoss.
- W roku 1853 posiadłość przechodzi w ręce Heinricha von Erdmansdorf, od niego w 1866 r. kupił ją Hubert von Tiele-Winckler.
Pierwotny pałac barokowy. 
- W wieku XIX istniał w miejscu dzisiejszego zamku piętrowy pałac w barokowym stylu. Pałac zbudowany na planie prostokąta posiadał dwa ryzality ”zwieńczone szczytami”, kryjące wejścia od strony głównego podjazdu (str. południowo-zachodnia) i tarasu ogrodowego (str. północno-wschodnia).


Nie posiadał skrzydeł bocznych i nakryty był mansardowym dachem urozmaiconym okrągłymi lukarnami.
Budowla wkomponowana była w całe założenie pałacowo-ogrodowe zgodnie z XVIII-wiecznymi regułami barokowymi.
Oś symetrii, będąca osią całego założenia, przebiegała od drogi dojazdowej do pałacu, poprzez okrągły gazon! stanowiący podjazd, reprezentacyjne wejście, wyjście na taras, salon ogrodowy”, by stać się aleją lipową odbiegającą od pałacu w towarzystwie wodnych kanałów.


Rezydencja do końca II wojny światowej była gniazdem rodowym Tiele-Wincklerów (taka właśnie wersja nazwiska widnieje na płytach nagrobnych na cmentarzu rodowym; spotykamy też pisownię Thiele-Winckler).


Hubert Gustaw von Tiele-Winckler był założycielem rodu; na rok przed śmiercią (w 1892 r.) założył tzw. fideikomisowy majorat, obejmujący 33 posiadłości ziemskie w powiatach katowickim, prudnickim, pszczyńskim, bytomskim, rybnickim i oleskim.


Doroczny zjazd familijny miał odbywać się właśnie w Mosznej, która stała się ośrodkiem całego majoratu. Pomysłodawcą budowy obecnego zamku nie był jednak Hubert, a jego syn, Franz Hubert.

Dzieje tej rodziny mogą posłużyć za przykład szybkiego awansu w okresie 
„dzikiego” kapitalizmu.

Budowla ta jest niekiedy traktowana jako symbol gustów nowobogackich. 
Przywodzi na myśl łódzkiego przemysłowca Izraela Poznańskiego
który na pytanie o styl zamierzenia, miał odpowiedzieć: 
„Buduj pan we wszystkich, stać mnie na to” 
fragment pałacu Poznańskiego

DZIEJE RODU TIELE-WINCKLERÓW

Historię rozpoczyna Franz Xavier Winckler (teść Huberta), który w pierwszej połowie XIX wieku był jeszcze zwykłym górnikiem w Miechowicach (obecnie dzielnica Bytomia). Franz Winckler znany jest przede wszystkim historykom jako twórca Katowic, jako że to on umożliwił rozwój i wzrost małej wioski do rangi miasta przemysłowego. 

Sam jednak nigdy w Katowicach nie zamieszkał, do końca życia przebywając w miechowickim pałacu.

Urodził się w 1803 r. we wsi Tarnów koło Ząbkowic Śląskich. 

Był synem niezbyt zamożnego zarządcy dóbr ziemskich, jednym z dziewięciorga dzieci.

Winckler uczęszczał do szkoły w Kłodzku, a później do gimnazjum w Nysie. Po śmierci rodziców, mając 16 lat, przyjechał na Górny Śląsk i zaczął pracować jako górnik. Zainteresowali się nim przełożeni, którzy wysłali go do szkoły w Tarnowskich Górach. Po jej ukończeniu Winckler został sztygarem zmianowym.




W wieku 23 lat poślubił Alwinę Kalide, siostrę znanego górnośląskiego rzeźbiarza Teodora Kalide, córkę inżyniera zatrudnionego w kopalni.
Trzy lata później Alwina i starsze dziecko Wincklerów zmarli. 

Franz został sam z córką Valeską urodzoną w 1829 roku.
Dzięki swym zdolnościom organizacyjnym Winckler został zarządcą miechowickiej kopalni „Maria” będącej własnością, podobnie jak wieś Miechowice, Franza Aresina. 

Jako pełnomocnik Aresina wyjeżdżał po nowe doświadczenia do Belgii i Anglii.
W 1831 roku zmarł także Franciszek Aresin.
Rok później wdowa po nim Maria Aresin i Franz stanęli na ślubnym kobiercu.
Maria i Waleska czyli róża ze Śląska

W ten sposób w krótkim czasie Winckler został mężem słynnej z urody kobiety, zwanej „Różą Śląska”, i wszedł w posiadanie sporego majątku, na który składało się; sześć folwarków ziemskich, siedem hut cynku, osiem kopalni manganu i 69 pokładów węglowych. 
Ślub kobiety z wyższych sfer ze zwykłym zarządcą był dla opinii publicznej Śląska, zwłaszcza szlachty, niemałym skandalem. 
Jednak bogactwo Franza, jego zaradność oraz dobroczynność i pożyczki dla rządu pruskiego utorowały mu drogę do szlachectwa.
Otrzymał je w 1840 roku z rąk króla Fryderyka Wilhelma IV.
Po nagłej i niewyjaśnionej śmierci Franza w 1851 r. zmarł niedaleko Lubljany podczas powrotu z kuracji „u wód” w Bad Gastein, jego zwłoki przewieziono do Miechowic w potrójnej, zalutowanej trumnie, co stało się przyczyną rozmaitych domysłów dotyczących zgonu) ogromny majątek odziedziczyła jedyna spadkobierczyni, Valeska, córka Franza z jego pierwszego małżeństwa.
Spośród wielu kandydatów do ręki milionerki, najskuteczniejszym okazał się pruski porucznik Hubert Gustaw von Tiele.

Valeska poznała kawalera podczas wakacji na wyspie Rugia, jako że przystojny Hubert, za namową swojej siostry, i przyjaciółki dziedziczki, towarzyszył paniom w kilkumiesięcznej podróży po krajach śródziemnomorskich, wziąwszy na ten cel uprzednio urlop i zadłużywszy się niezmiernie.
Huczny ślub, który odbył się w 1854 r. ponownie dał powód do plotek w środowisku arystokracji. Bowiem poślubiając majętną nowobogacką, niezbyt bogaty pruski szlachcic zyskał fortunę. Okazał się jednak zręcznym przedsiębiorcą i fortunę tę pomnożył.
Łącząc herby i rody obojga małżonków, powstała rodzina von Tiele-Winckler, która zajęła się teraz poszukiwaniem „rodowego gniazda”, dodającego młodej rodzinie „koniecznej powagi”.
W tym celu Hubert wybudował w Miechowicach neogotycki zamek. 
W 1863 r. zakupił Kujawy koło Prudnika, a trzy lata później sąsiednią Mosznę z istniejącym tam barokowym założeniem 
pałacowo-ogrodowym.
Nabył również kilka majątków ziemskich w Meklemburgii. Zaś w Berlinie wybudował przy Regentenstrasse luksusowy pałac.
Po śmierci żony Valeski w 1880 roku Hubert ożenił się powtórnie z dużo od siebie młodszą hrabiną Rosą vonder Scheunburg.
Sam zmarł w 1893 roku w Partenkirchen, w wieku 70 lat.

Potomkowie Huberta postawili mu w Mosznej pomnik (w parku, na końcu alei lipowej) w uznaniu jego zasług jako protoplasty rodu.

Ale nie tylko rodzina sporo mu zawdzięcza.
Dzięki jego staraniom Katowice otrzymały prawa miejskie, a Górny Śląsk - połączenia kolejowe.

Jedno spośród ośmiorga (prawdopodobnie) dzieci Huberta i Valeski to słynąca z działalności charytatywnej „Mutter Eva” (Matka Ewa, ur. w 1866 r., zm. 1930), określana przez historyków jako jedna z najwybitniejszych kobiet w XIX-wiecznej Europie. 


Poświęciła się pracy dla ubogich i cierpiących. Była fundatorką miechowickich zakładów opiekuńczych i założycielką Ewangelickiego Diakonatu „Ostoja Pokoju”.
Po śmierci ojca, Huberta, jego syn Franz Hubert, jako najstarszy z rodu, odziedziczył cały niepodzielny majątek (o wartości 8 mln marek, z czego wypłacił rodzeństwu 4,5 mln marek) i przejął rolę potentata górniczo-przemysłowego.
W 1886 roku w Chorwacji Franz Hubert ożenił się z Jelką von Lepel.
Małżonkowie mieszkali wówczas w pałacu w Mosznej, a Franz do roku 1892 piastował urząd starosty w niedalekim Prudniku.
W roku 1895 otrzymał z rąk ostatniego cesarza Niemiec Wilhelma II dziedziczny tytuł hrabiowski.

To Franz właśnie rozbudował istniejący do dziś zamek w Mosznej.


Rozmach tej rozbudowy miał pokazywać bogactwo jej właściciela, dawać świadectwo utożsamiania się z arystokracją, jak również doścignąć przepychem okazałe siedziby starych rodów.
Franz von Tiele-Winckler wszedł bowiem do grona pruskiej arystokracji przez szybką nobilitację, a nie za przyczyną urodzenia. Był swoistym arystokratą „kapitalistycznym”, którego prestiż oparty był przede wszystkim na pieniądzach 
(podobno sam cesarz Wilhelm II prosił go o pożyczki). 
Jak ogromna była to fortuna, niech świadczy fakt, że w roku 1902 spółka Kattowitzer Aktiengeelschafi, będąca w posiadaniu rodziny Tiele-Winckler, kontrolowała 10% wydobycia węgla na Górnym Śląsku.
Zakrojone na szeroką skalę prace budowlane prowadzono w latach 1896- 1913. Rozpoczęły się niedługo po tym, jak w nocy z 2 na 3 czerwca 1896 r. z niewiadomych przyczyn wybuchł pożar, który prawie całkowicie zniszczył dotychczasowy barokowy pałacyk.
Niestety, nie wiadomo do dziś, któremu architektowi Franz powierzył zadanie rozbudowy zamku. 
Wydaje się, że pomysłodawcą kształtu budowli był on sam. 
Kto natomiast dokonał szczegółowego opracowania projektu, będzie nurtować historyków i zwiedzających jeszcze długo. 
Może dlatego i tu powstała budowla wyraźnie eklektyczna. Zaczerpnięte z przeszłości style miały na pewno dawać wrażenie rezydencji rozbudowywanej przez wieki, przywodzić na myśl średniowieczny zamek, przez co dodawać wieku rodowi. 
Zamierzenie zostało zrealizowane, gdyż zamek wzbudzał zachwyt już u współczesnych, a fascynuje do dziś.
Przy całej swojej zawiłości stylistycznej, zastosowaniu kontrastujących i nietypowych elementów oraz wielkiemu zróżnicowaniu, cała budowla jest niezwykle harmonijna.

Ponieważ publicznie ukazana łaskawość przez panującego podnosiła prestiż rodu, Franz von Tiele-Winckler mocno zabiegał o „przyjaźń” 
z cesarzem Wilhelmem II.
Dwukrotnie gościł go w moszeńskiej rezydencji wprawiając w zachwyt władcę jej przepychem i tempem rozbudowy: we wrześniu 1911 i w listopadzie 1912 roku. (Niektóre źródła podają, iż pierwsza wizyta cesarza miała miejsce w grudniu 1904 r., a więc było ich trzy). Wizytom tym towarzyszyły polowania. Podczas wielkiego polowania w 1912 r., którego „królem” został oczywiście cesarz, ustrzelono 2839 sztuk zwierzyny łownej, o czym informuje zachowana w rękopisie kronika polowań w tutejszych lasach. 
Łowy połączone były ze zjazdami familijnymi Tiele-Wincklerów. Strzelano wówczas głównie do bażantów, dostarczanych uprzednio specjalnymi pociągami nowo zbudowaną linią kolejową.
Warto nadmienić, że rodzina Tiele-Wincklerów bardzo dbała o miejscową ludność. Organizowali szkółki dla dzieci swych pracowników, opiekę dla chorych, ufundowali bibliotekę dla urzędników oraz renty dla zasłużonych pracowników i weteranów wojennych.
Do tej pory w Mosznej i Zielinie funkcjonują wystawione wówczas: poczta, szpital, szkoła, biura, spichlerze 
oraz budynki mieszkalne i gospodarcze.
Mając również na względzie własną wygodę, Franz wniósł udział w budowę linii kolejowej łączącej Mosznę z Górnym Śląskiem. 
Linia ta na trasie Prudnik - Krapkowice używana była jeszcze do niedawna (2006r).
Franz zmarł w 1922 roku w Lucernie podczas podróży do Szwajcarii i Egiptu, która służyć miała poprawie jego zdrowia. Hrabina Jelka przeżyła męża o dwadzieścia lat.
Po śmierci Franza majątek przejął syn, Klaus Petervon Tiele-Winckler, hulaka i erotoman, który zdołał sprzedać lub roztrwonić część fortuny na grę w karty i „zaawansowane praktyki seksualne”. Wybudował nawet w parku drewnianą budowlę (pawilon rozrywkowy), służącą tym właśnie „rozkoszom”. Pawilon zbudowano wokół starego dębu, któremu usunięto koronę, z dala od zamku za bramą z gladiatorami i za torami, by hrabia ze swymi „zabawami” nie rzucał się zbytnio w oczy rodzinie i służbie. Był to prawdopodobnie jedyny „wkład” młodego dziedzica w majątek rodu.

Hrabia, mimo iż trzykrotnie żonaty, zmarł bezpotomnie na chorobę weneryczną w 1938r. Przed śmiercią usynowił swojego kuzyna, Gintera von Tiele-Winckler, który jako ostatni właściciel Mosznej, w lutym 1945 roku opuścił zamek, uchodząc przed frontem wschodnim.
Tak oto dobiega końca historia rodu, po którego wspaniałych latach świetności pozostał niesamowity zamek w Mosznej i położone niedaleko cmentarzysko z nieco zatartymi napisami na płytach nagrobnych. 
Budowla przetrwała ostatnią wojnę, nie podzieliła też losu okolicznych posiadłości magnackich zniszczonych przez Armię Radziecką. 
Dewastacji uległo jednak wyposażenie wnętrz. 
Archiwum rodu spalono ponoć na dziedzińcu. Meble, obrazy, dywany w większości wywieziono w nieznane (część mebli zachowano w muzeum zamkowym w Pszczynie).
W latach 50. XX w. zniszczono pomnik Huberta i tarcze herbowe z bramy z lwami.
Po wojnie zamek był siedzibą różnych instytucji; 
- od 1972 roku mieścił ośrodek sanatoryjny, 
- a od 1997 roku zarządza nim samodzielne Centrum Terapii Nerwic Moszna-Zamek.

ZAMEK ARCHITEKTURA
 Fantazyjna, asymetryczna i wieloskrzydłowa budowla rodowa Tiele-Wincklerów, jaką jest zamek w Mosznej, trudna jest do ogarnięcia dla zwiedzającego. 
Nie daje wyobrażenia o całości i nie wyjaśnia zawartej w niej koncepcji ani obejście budowli dookoła, ani obejrzenie jej z daleka. 
Zamek składa się z trzech części. 
Każda z nich ma swój odrębny charakter i styl i mogłaby być oddzielną budowlą.



Najstarsza, środkowa część zamku, to wcześniejszy pałac barokowy, który po pożarze w roku 1896 odbudowano w pierwotnym kształcie i włączono do nowego gmachu.
Dwa skrzydła boczne nadają zamkowi kształt nieregularnej litery „U”.
Część południowo-wschodnia, z dominującym rysem neogotyckim, powstała podczas pierwszej rozbudowy w latach 1896-1900.
Najmłodsza jest neorenesansowa część północno-zachodnia,
 

wzniesiona w latach 1911-1913.

Oba skrzydła obejmują imponujący kamienny taras od strony parku, ozdobiony balustradami, lustrzanymi schodami i kamiennymi lwami.


Budowla jest wręcz „upstrzona” wieżami, układającymi się w swoistą apoteozę dorobkiewiczostwa - jest ich aż 99, co ma odzwierciedlać ilość majątków von Tiele-Wincklerów. „99” stąd, że w Prusach na właścicielu stu i więcej majątków spoczywał obowiązek finansowania garnizonu wojskowego, a na to, mimo ogromnej fortuny, właścicielom Mosznej najwyraźniej szkoda było pieniędzy.
 




Ilość pomieszczeń jest równie oryginalna jak cała siedziba,
jest ich 
365.

Podziwiając zamek z bliska dostrzegamy mnogość elementów dekoracyjnych.

 

Fasady, wieże, wykusze i ryzality zdobią liczne płaskorzeźby przedstawia rozety, balustrady balkonów i tarasów, boniowane ściany oraz pilastry i półkolumny.


Arkadową galerię na zachodniej ścianie skrzydła wschodniego (nad tarasem ogrodowym) „podtrzymują” postacie zwierzęta symbolizujące pracę a zamykają maswerkowa balustrada i spiralne kolumny z głowicami o motywach roślinnych.

   



Najbardziej udekorowane skrzydło wschodnie z racji licznych i najwyższych wież, spadzistych dachów, smukłych wykuszy i szczytów oraz surowości pokreślonej przez kamienną rystykę ścian, najbardziej przywodzi na myśl warowny zamek.



Nie zapomniano tu nawet o malutkich okienkach imitujących otwory strzelnicze. 

Łamie tę surową harmonię szklana oranżeria przylegająca do ryzalitu „herbowego” od strony południowej.

Poszczególne wieże możemy nazywać zgodnie z charakterystycznymi detalami ich dekoracji. 

I tak najwyższa to „wieża dzika”,



ta najbliżej wyjścia z parku 
„wieża niedźwiedzia”.

   


Skrzydło zachodnie.
O wiele skromniejsze, dzięki gładkim ścianom (być może miały dopiero zostać pokryte kamienną okładziną), czterokondygnacyjne skrzydło zachodnie wyróżniają wysokie, trójkątne szczyty z gęsto rozmieszczonymi półkolumnami i pilastrami hermowymi. 

Poszczególne kondygnacje w szczytach oddzielone są wyraźnie zaznaczonymi gzymsami. Bogactwem dekoracji kontrastuje z tą częścią budowli ośmioboczna „wieża myśliwska”. 

     

Poza czterema płasko rzeźbionymi scenami myśliwskimi, które nadały wieży nazwę, dostrzeżemy na niej hermowe pilastry, szerokie gzymsy, dzbany, ornamenty roślinne, maski i kartusze.




Skrzydło środkowe. 
Symetryczna i łagodna środkowa część całego założenia najlepiej prezentuje się od strony frontowej-wejściowej. Otynkowane ściany tej barokowej części budowli ozdobione są pilastramii boniowaniem oraz gzymsami i obramieniami okien. Skrzydło o mansardowym dachu z lukarnami posiada trzy ryzality zwieńczone szczytami, z których środkowy zawiera arkadowe wejście główne do zamku. Arkady w bocznych ścianach ryzalitu wejściowego mogły służyć jako podjazd. 

Arkadę środkową przyozdabia łamany, półowalny fronton z kartuszem herbowym, po obydwu stronach tej arkady znajdują się pilastry i okienne prześwity. Nad środkowym szczytem góruje wieżyczka z latarnią i kopulastym hełmem, która wyznacza oś środkową całego założenia.

Barokowy pałacyk od strony parku wydaje się być mało atrakcyjny jest znacznie przysłonięty przez dobudowane boczne skrzydła zamku i przytłoczony reprezentacyjnym kamiennym tarasem. 
Wyróżnia się tylko środkowy ryzalit ukształtowany niemalże tak samo jak jego odpowiednik po stronie wejściowej. Różnicę stanowi jedynie ilość okien (po stronie ogrodowej jest ich więcej) i powiększone środkowe okno „wcinające się” w fronton.


Skrzydło wschodnie (z lewej strony) łączy z pałacykiem wspominana arkadowa galeria,


 natomiast skrzydło zachodnie „wrasta” w barokową część okrągłą wieżą nakrytą baniastym hełmem.

Wejścia do zamku od strony parku strzegą na zmianę dwa kamienne lwy podczas gdy jeden czuwa, drugi śpi. 
Lwy stanowią uzupełnienie dekoracyjnych lustrzanych schodów z balustradami i rzeźb nad basenem z fontanną.
Przestronny zamkowy taras wykorzystywany jest jako scena koncertowa.



.
ZAMEK Wnętrza


Do zamkowych wnętrz wchodzi się poprzez nisko sklepiony hall-westybul, ozdobiony dekoracją stiukową.



Na wprost wejścia widzimy wyjście na taras ogrodowy lustrzane schody prowadzące na górne kondygnacje. Po lewej i prawej stronie znajdują się korytarze do bocznych skrzydeł zamku.






Zaraz obok drzwi wejściowych w recepcji obiektu można nabyć bilety wstępu, jak też wydawnictwa i pamiątki.









W tej barokowej części, którą stanowi odbudowany pierwotny pałacyk, znajduje się kilka sal (nad hallem). Najciekawszą jest rokokowa Sala pod Pawiem utrzymana w biało-złotej tonacji, ozdobiona dekoracją stiukową ze złoceniami i malowidłami. 

Barokowa symetria hallu wejściowego zostaje porzucona zaraz za drzwiami do bocznych skrzydeł zamku. 

Dotyczy to nie tylko kształtu i rozmieszczenia poszczególnych pomieszczeń, ale również ich funkcji. 

 

Po jego lewej stronie, w skrzydle zachodnim, znajdują się pojedyncze pokoje mieszkalne biurowe oraz apartamenty hotelowe, które nie są udostępnione do zwiedzania. Wśród nich wyróżniają się obecnie apartamenty „biały”, „czarny” oraz „sala myśliwska”.


Dawniej także znajdowały się tu pokoje gościnne, mieszkalne oraz pomieszczenia dla służby (na północnych krańcach skrzydła, parterze i III piętrze).



Dla odmiany po stronie prawej, w skrzydle wschodnim, usytuowane są pomieszczenia reprezentacyjne, i to po nich oprowadzi nas przewodnik. 


Zobaczymy utrzymaną w bieli jadalnię, ozdobioną stiukowymi scenami mitologicznymi i różowymi okładzinami marmurowymi na ścianach i filarach. 

 

Jadalnia wydaje się przestronna i „lekka”, pomimo rzędów ciężkich filarów, dzięki sporej ilości światła wpadającego przez duże okna, zwłaszcza w szerszej części tego wnętrza.


Trzy największe okna sięgające do samej podłogi, tzw. portefendtre, okute w ozdobne kraty, prowadzą do małej palmiarni. 
Ta metalowo-szklana konstrukcja dostawiona do ryzalitu „herbowego”, pełniąca rolę oranżerii, została gruntownie odremontowana w 2008 roku. 


Remont obejmował m.in. całkowitą wymianę oszklenia.



 

Obecnie w oranżerii oprócz ciepłolubnych roślin takich jak: fikusy (z pośród trzech najcenniejszych, najstarszy liczy ok. 60 lat), palmy, paprocie, ananasowate, anturium, orchidee i in., znalazły miejsce: mała fontanna, rzeźby ogrodowe i wazon z czasów świetności zamku.


Omijając jadalnię dochodzimy do dwukondygnacyjnego hallu-sieni.

 

Jest on ogólnie dostępny, gdyż pełni funkcję kawiarni. Wszystkie jego stałe elementy, kasetonowy strop, schody, filary, boazeria, arkady i tralkowa balustrada wykonano w ciemnym drewnie i są oryginalne. 


Dwubiegowe schody i arkadowy krużganek stanowią dominujące elementy tego pomieszczenia i organizują jego wysoką przestrzeń, skrywając rozmaite miejsca nad i pod schodami.

 

Główna część kawiarni oświetlana jest popołudniowym słońcem dzięki trzem wysokim oknom.





Pierwotny projekt W. Kimbla przewidywał arkadowy krużganek obiegający całe pomieszczenie. Niestety projekt nie spodobał się hrabiemu Franzowi Hubertowi i ostatecznie krużganek „zawisł” na jednej ze ścian. 


W przeszłości hall miał sprawiać wrażenie reprezentacyjnego salonu, dlatego wyposażono go w ozdobne meble, skórzane fotele, kamienny kominek, dywany i wykwintne wiszące świeczniki. Znajdujące się na ścianach gobeliny i obrazy, poprzez przedstawione na nich postacie, „zapełniały” i dodawały życia pomieszczeniu. 

 

Do nich nawiązuje również obecne malowidło na jedynej pustej ścianie kawiarni oraz tkaninowe obrazy ze strojami z minionej epoki. 


Za kawiarnią możemy zejść małymi schodkami w podziemie „wieży niedźwiedziej”


do sklepiku spożywczego. 

Z krużganku na piętrze wejdziemy do galerii zamkowej, również dwukondygnacyjnej z ozdobnym kasetonowym stropem, częściowo przeszklonym pozłacaną loggią. Dodatkowo całe wnętrze okala marmurowy cokół. Zdobione drzwi ujęte są w portale, również z marmuru.

Dawna galeria, dziś będąca salą ekspozycyjną, od 1998 roku systematycznie prezentuje twórczość uznanych artystów profesjonalnych i uzdolnionych amatorów. Na wystawach indywidualnych i zbiorowych można czasowo oglądać wszystkie formy plastyczne: malarstwo, rzeźbę, fotografie, a także ceramikę, kompozycje kwiatowe, tkaniny oraz  instalacje przestrzenne.
Wychodząc z galerii drzwiami pod loggią, stajemy na wprost wejścia do dawnego „pokoju pana”, czyli gabinetu.
Pokój ten składa się z dwóch części, ustawionych prostopadle do siebie i oddzielonych pięcioma schodkami oraz parami kolumn. Podwyższenie poziomu i ustawienie kolumn niejako w formie „bramy” do dalszej części pomieszczenia miało zapewne dodawać powagi miejscu i wzbudzać respekt wśród gości lub interesantów odwiedzających pana domu. 

Obecnie mieści się tu mała ekspozycja muzealna poświęcona 

rodzinie von Tiele-Winekler. 
Cały gabinet zaś zajmuje biblioteka i czytelnia sanatoryjna. Organizowane są tu również konferencje, prezentacje oraz szkolenia.


Warto zwrócić uwagę na portal drzwi z drzewa sandałowego rodem z Florencji (do kompletu jest jeszcze rama lustra), 

 


monachijskie witraże z 1900 roku z motywami myśliwskimi i heraldycznymi, kominek z łapami lwa, dębową boazerię i strop oraz oryginalne szafy i biurko pochodzące z dawnej biblioteki.






Piękne meble z „pokoju pana” nie zachowały się.












Na zakończenie zwiedzimy zamkową kaplicę, pełniącą obecnie funkcję sali koncertowej, która znajduje się pod „pokojem pana”. Jednonawowe wnętrze posiada neogotyckie sklepienia gwiaździste, ostrołukowe okna, maswerki, półkolumny kandelabrowe. Natomiast roślinne dekoracje z piaskowca na łuku tęczowym, wspornikach empor i lamperii nawiązują do manieryzmu i renesansu. 



Wszystko jednak współgra ze sobą za sprawą jednolitego materiału, jakim jest szarożółty piaskowiec. 



Podobno wiszący tu niegdyś nad prezbiterium krzyż (w miejscu dzisiejszego żyrandola), w latach 50-60. XX w. podczas remontu zamku, dla bezpieczeństwa wywieziono do częstochowskiej katedry, lecz jest to informacja oficjalnie nie potwierdzona.



Z kaplicy wychodzimy wprost do parku.
Wyjście to stanowią masywne drzwi ujęte kamiennym portalem z ciekawą płaskorzeźbą.


Malowniczości zamkowi dodaje otaczający go park, który należy do największych i najcenniejszych założeń parkowo-pałacowych Opolszczyzny, a może nawet Śląska. Reprezentuje typ naturalistycznego parku krajobrazowego. Nie ma sprecyzowanych granic, nie posiada płotów lub innych ograniczeń i łączy się bezpośrednio z okolicznymi lasami, polami, łąkami i wioskami.




Pałac jak sami widzicie robi wrażenie i o dziwo większości pierwsze skojarzenie przywodzi na myśl pałac z czołówki disnejowskich bajek. 
Mnie też tak się kojarzył ;-)

GALERIA

   

  

 
  

 
 
  







Województwo opolskie
Powiat krapkowicki
Gmina Strzeleczki



tekst: "MOSZNA Zamek i Park" Anna Będkowska-Karmelita

4 komentarze:

  1. Jeszcze go nie widziałam ale czas chyba najwyższy :-) Czynny codziennie do zwiedzania? a ile koszt wejścia tak z ciekawości?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorotko nie pamiętam, ale cena nie powala bo bym pamiętał.
    Cennik i wejścia są zapewne na stronie Pałacu.
    Życzę udanej wycieczki i pogody bo jest tam co focić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pani Joanno, mam nadzieję że i pani się tam wybierze ;-)
      Pozdrawiam.

      Usuń